Drużyna Bankowa
Pracownicy Banku biegną z Maciejem Kurzajewskim po Koronę Maratonów Świata
Dwunastu najlepszych biegaczy z sekcji biegowej PKO Banku Polskiego wystartowało razem z Maciejem Kurzajewskim w czterech maratonach, na czterech kontynentach.
Selekcja była ostra. Nie wystarczył sam zapał do biegania. Tylko osoby będące w szczytowej formie fizycznej i aktywnie propagujące bieganie wśród innych pracowników mogły dostać powołanie do naszej 12-osobowej reprezentacji.
Najlepsi z najlepszych, w ciągu najbliższych 12 miesięcy, wystartowali w czterech maratonach, na czterech kontynentach. Oprócz propagowania idei biegania i osobistej satysfakcji, wspierali Macieja Kurzajewskiego w realizacji jego marzenia, jakim było zdobycie Korony Maratonów Świata.
Korona Maratonów to osiągnięcie, o którym marzą tysiące biegaczy na całym świecie. Ale tylko nielicznym udaje się skompletować siedem startów w maratonach na siedmiu kontynentach. Prawdziwą elitą wśród tej grupy są biegacze, którzy skompletują starty w ciągu jednego roku. Dotychczas udało się to tylko nieco ponad 60 osobom.
Mariusz Dąbrowski
Odkąd pamiętam, zawsze chciałem wziąć udział w Półmaratonie “Cud nad Wisłą”, którego trasa przebiega przez moją miejscowość. Zawsze jednak wydawało mi się to czymś nieosiągalnym. Grałem w piłkę nożną, koszykówkę, trochę biegałem ale przebiegnięcie dystansu 21 km wydawało mi się czymś, całkowicie poza moim zasięgiem.
W 2008 roku w trakcie rozmowy z moim kolegą z pracy – Marcinem, dowiedziałem się, że On też chciałby kiedyś wystartować w zawodach organizowanych w jego miejscowości tyle, że na dystansie jednej mili. Taki dystans był już w zasięgu nas obu. Umówiliśmy się więc, że może nie od razu w półmaratonie, ale spróbujemy razem wystartować w kilku krótszych biegach. I tak się zaczęło.
Pierwszymi zawodami, w których wzięliśmy udział, był Bieg Konstytucji w Warszawie (5 km) potem Bieg Marszałka w Sulejówku (10 km) i po niespełna 5 miesiącach od rozpoczęcia przygotowań, stanęliśmy na starcie naszego pierwszego półmaratonu. Niewiele wtedy jeszcze wiedzieliśmy na temat biegania, dlatego za ukończenie tego biegu przyszło nam zapłacić krwią, otarciami i odciskami ale… warto było bo niemożliwe, stało się możliwe. Zdobyliśmy wtedy księżyc, a na mecie zapragnęliśmy sięgnąć gwiazd. Kolejny cel… maraton!
Bieganie nie tylko nas wciągnęło, ale stało się naszą prawdziwą pasją, którą zaczęliśmy zarażać innych. Założyliśmy Klub Biegacza i uruchomiliśmy stronę internetową kb-rebus.pl, na której opisywaliśmy nasze przygotowania do pierwszego maratonu i nawzajem motywowaliśmy się do dalszego biegania. Biegania? Nie. Wtedy już nie biegaliśmy. Zaczęliśmy trenować bieganie według zasad i planów opisanych przez Jerzego Skarżyńskiego, a naszym celem było przebiegnięcie maratonu w Krakowie.
Pół roku później, rok od rozpoczęcia przygotowań do pierwszych zawodów, relacjonując start w Cracovia Maratonie Marcin napisał na naszej stronie internetowej słowa, które najlepiej oddają to, czym stało się dla nas bieganie: „Macie jakieś cele? Macie jakieś marzenia? Uwierzcie mi, że spełnianie ich powoduje niezapomniane doznania. Nam się udało, Kraków zdobyty, cztery godziny połamane. Dziś, wracając do domu, przypomniałem sobie te wszystkie chwile, gdy w mrozie, w deszczu, przy przenikliwym wietrze, kończyłem kolejne treningi prowadzące mnie do celu. Zadreptane stopy po 28 kilometrach wycieczki biegowej i palące płuca po kilkunastu kilometrach WB2. Dziś czułem się jak zwycięzca, bo wiem, że ta praca przyniosła rezultaty. Te siedemset metrów między przystankiem, a domem, traktowałem jak defiladę wojsk wracających z wygranej wojny. Trawa, asfalt, kostka brukowa i płyty chodnikowe, których podczas treningów nawet nie zauważam, dziś świętowały ze mną. Może dlatego, że miałem czas je zauważyć stąpając pomału na obolałych nogach. Dziś jest moja chwila! DZIŚ SPEŁNIŁEM SWOJE MARZENIE! ”
Co zmieniło się od mojej pierwszej rozmowy z Marcinem na temat biegania? Minęło 5 lat, ubyło 25 kilogramów, przebiegłem nie tylko półmaraton, ale również 9 maratonów, zdobyłem Koronę Maratonów Polskich, założony przez nas Klub Biegacza zrzesza ponad 40 zawodników, a strona internetowa odnotowuje ponad 1000 wejść każdego dnia. Kiedyś ukończenie biegnącego przez Wołomin Półmaratonu „Cud nad Wisłą” wydawało mi się niemożliwe, a w 2011 roku stanąłem tam na drugim miejscu podium. Dzisiaj już wiem, że w bieganiu nie ma rzeczy niemożliwych. Najważniejsze jednak jest to, że ciągle mi się chce, ciągle wyznaczam sobie nowe cele i wiem, że ich osiągnięcie, to tylko kwestia chęci i czasu. Dwa najważniejsze to przebiec maraton w czasie krótszym niż 3 godziny, a potem… ukończyć zawody triathlonowe Ironman. To będzie już prawdziwy kosmos.
W ramach projektu Korona Maratonów PKO Banku Polskiego wystartuję w maratonie w Tel Awiwie. Bedzie to mój 10 maraton, a jednocześnie pierwszy poza granicami Polski. Pierwszy, co nie oznacza, że ostatni. Mam nadzieje (a wszystko na to wskazuje), że ten start otworzy nowy rozdział mojego biegania.
Janusz Łukomski
Janusz Łukomski (34 l.) – od kiedy pamiętam sport był moją pasją. Bieganiem zainteresowałem się ok. 8 lat temu. Byłem wtedy sędzią piłkarskim i w celu zaliczania cyklicznych egzaminów sprawnościowych musiałem dbać o dobrą kondycję. Przygoda z sędziowaniem szybko się jednak zakończyła, gdyż zaczęło mi brakować na to czasu, natomiast miłość do biegania pozostała. W sposób przemyślany i zaplanowany trenuję od około 3 lat. W swojej „karierze” biegowej wziąłem udział w 8 maratonach. Startuję ponadto w półmaratonach oraz biegach na dystansie 10 km i 5 km. Moje najlepsze wyniki to:
5 km – 18:21 min,
10 km – 38:58 min,
½ Maraton – 1:27 h,
Maraton – 3:11 h.W PKO Banku Polskim pracuję od 5 lat. W tym czasie zorganizowałem w Banku sekcję biegową, zrzeszającą miłośników biegów długodystansowych. Obecnie sekcja liczy blisko 150 biegaczy.
Dzięki wsparciu ze strony pracodawcy finansujemy starty pracowników w biegach ulicznych organizowanych na terenie całego kraju. Ponadto sekcja dba o cykliczne doposażenie biegaczy w sprzęt biegowy (koszulki, spodenki) oraz o organizację spotkań z trenerami lekkiej atletyki. Od czasu jej powołania sekcja odnosi liczne sukcesy m.in. trzykrotnie z rzędu sztafeta PKO Banku Polskiego wygrała klasyfikację bankową w Ekidenie, tj. maratonie sztafet organizowanym przez Fundację Maraton Warszawski (w latach 2009-2012).
Prywatnie jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwóch wspaniałych córek.
Krzysztof Marczak
Sport zawsze był obecny w moim życiu. Najpierw była przygoda z piłką nożną, potem z lekkoatletyką. W końcu zostało amatorskie bieganie i zabawa w triathlon. Sprawia mi to wciąż dużo frajdy i pozwala zachować dobrą formę.
Od 4 lat trenuję w miarę regularnie (3 razy w tygodniu). W tym czasie uczestniczyłem w kilkudziesięciu imprezach biegowych, pokonałem kilkanaście maratonów, w tym kilka zagranicznych. Każdy z nich był inny i każdy z nich ma swoją historię. I choć nieraz bywało ciężko, to zawsze udawało się dobiec do mety i poczuć tę wielką moc i satysfakcję. Dzięki udziałowi w tych biegach, poznałem wielu niezwykłych ludzi, których inaczej nigdy bym nie spotkał.
Staram się wyznaczać sobie co raz to nowe cele i cierpliwie je realizować. I to właśnie w bieganiu, w sporcie, jest najpiękniejsze – pokonując kolejne wyzwania, przeszkody oraz własne słabości, człowiek poznaje siebie, staje się silniejszy. Bo jak kiedyś powiedział ktoś mądry: zwyciężać mogą tylko ci, którzy wierzą, że mogą. Za największy swój sukces uważam to, że udało mi się „zarazić” bieganiem całą moją rodzinę oraz kilku znajomych.
Teraz dzięki Bankowi i realizowanemu Projektowi, mam okazję przeżyć biegową przygodę życia. Udział w nim jest nie tylko wielkim wyróżnieniem, ale i sporym wyzwaniem, zważywszy na to, iż afrykańska trasa będzie bardzo wymagająca.
Urszula Pastuła
Przygodę z bieganiem zaczęłam wiosną 2009 roku. Kolega biegał i opowiadał o tym z taka pasją, że zaczęłam trochę dreptać i tak do jesieni do pierwszego Maratonu, o którym nawet nie marzyłam. Na pewno w planach biegowych go nie było. Ukończyłam i od razu wiedziałam, że za rok muszę poprawić wynik. Tak też się stało.
Na początku to było bieganie dla zdrowia, po to żeby schudnąć, poczuć się lepiej, endorfiny też robiły swoje. Jednak tak naprawdę bieganie ma drugie dno. Mogę robić coś dla siebie ale i dla innych. Będąc wolontariuszką w jednym z warszawskich szpitali na oddziale hematologii zrodził się pomysł aby pomagać innym właśnie przez bieganie. Coroczne starty w Onkobiegu podsunęły pomysł na coś dla mnie „ekstremalnego”. Biegam z lekarzem, który mnie wspiera w tych działaniach i tak zorganizowaliśmy I Podlaski Półmaraton Charytatywny w Nowej Woli z niemałym sukcesem. Później pobiegliśmy w Maratonie w Poznaniu dla Ani – chorej córeczki jednego z naszych kolegów z Banku co potwierdziło, że warto pomagać innym poprzez swoją pasję.
Zostałam wybrana do projektu Korona Maratonów PKO Banku Polskiego ze startem w RPA, na trasie The Big Five Marathon. To duże wyzwanie dla biegacza zwłaszcza w tak niesamowitych warunkach wśród pięknych krajobrazów oraz dzikich zwierząt. Mam nadzieję, że będzie to dla mnie niezapomniana przygoda biegowa.
Halina Piwko
Zaczęłam biegać, ponieważ zależało mi na zrzuceniu kilku zbędnych kilogramów i od tego się zaczęło. Teraz bieganie stało się dla mnie przyzwyczajeniem i pasją. Tego rodzaju aktywność odstresowuje, kształtuje charakter, uczy pokory oraz działa kojąco na duszę i ciało. Trenuję pięć razy w tygodniu przez ok. godzinę dziennie. Wymaga to ciągle ogromnej samodyscypliny, ale z biegiem czasu jest coraz łatwiej. Do ciągłego biegania motywuje mnie szczupła sylwetka, dobra kondycja i zdrowie. Spojrzenia, czasem podziw, serdeczny uśmiech na twarzy mijanych osób też sprawiają przyjemność.
Start w maratonie w Rio de Janeiro będzie dla mnie sprawdzianem moich przygotowań, wielką przygoda oraz okazja do poznania pięknego nowego miejsca.
Motto:
“Bez względu na wiek i kondycję wciąż tkwią w nas niewykorzystane możliwości i nowe piękno, które czeka aby się narodzić”.D. Turner.Adam Roman
W bankowości pracuję od 3 lat. Ze sportem związany jestem od dziecka. W liceum rozpocząłem swoją przygodę z rugby na Warszawskiej AWF i trwała ona do końca studiów. Po przerwie spowodowanej kontuzją, poczułem głód sportu. Lekiem na przybranie kilku niechcianych kilogramów, stało się bieganie. Pierwszą imprezą, do której poważnie się przygotowywałem był Półmaraton Warszawski 2012. Po tych zawodach zrozumiałem, że bieganie jest pasją, bez której nie wyobrażam sobie życia. Wbrew obiegowym opiniom leniuchów mówiących: „Nie mam czasu na bieganie” uważam, że dzięki bieganiu moje życie stało się lepiej zorganizowane i mimo pracy oraz często dwóch treningów dziennie, nadal mam czas dla przyjaciół i rodziny.
Czując głód nowych wrażeń zacząłem startować w triathlonach, a udział w Projekcie Korona Maratonów PKO Banku Polskiego jest spełnieniem mojego marzenia o starcie w wielkim azjatyckim maratonie. Trud, który wkładam w pokonanie każdego kilometra na trasie maratonu pokazuje mi, że za każdym wielkim sukcesem stoi ciężka praca.
Jacek Starostka
Biegać zacząłem kilkanaście lat temu. Zacząłem się od kilkukilometrowych przebieżek po lesie, które z czasem coraz bardzie się wydłużały. W czerwcu 2003 roku, kierowany chęcią sprawdzenia się na tle innych, wystartowałem w swoim pierwszym biegu masowym – Crossie Świętojańskim w Pogórzu i chociaż do mety dotarłem jako jeden z ostatnich to wiedziałem, że odtąd to właśnie takie biegi staną się istotną częścią mojego życia. Do dzisiaj nie potrafię się zatrzymać. Biegałem w 40 stopniowym upale i przy 15 stopniowym mrozie, pod wiatr i z wiatrem w plecy, podczas ulewnej burzy i podczas zamieci śnieżnej, po asfalcie, trawie, kamieniach, sypkim piasku i zaspach śnieżnych sięgających do kolan. W rezultacie w ciągu ostatnich 10 lat ukończyłem ponad 130 biegów masowych w tym 9 maratonów i 18 półmaratonów. Z czasem samo bieganie przestało mi już wystarczać. Łącząc moje zamiłowanie do kolarstwa przełajowego zacząłem startować w cross-dutahlonach, a następnie także triathlonach. Nie wiem co będzie następne.
Udział w projekcie Korona Maratonów traktuje przede wszystkim jako przygodę i okazję do zebrania wielu cennych doświadczeń.
Andrzej Szews
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się trzy lata temu w styczniu, pewnie tak jak u większości, od postanowienia zrobienia czegoś ze swoim życiem, które w pracy spędzałem za biurkiem. Początki były ciężkie bo „zapomniałem” że ostatni raz miałem więcej ruchu jeszcze w szkole średniej. Na szczęście dość szybko „odkryłem” portale dla biegaczy i książkę Jerzego Skarżyńskiego „Biegiem przez życie”. Uzbrojony w wiedzę z niej oraz w porządnych butach do biegania wkrótce „zaliczyłem” swoje pierwsze 10 km, po których stwierdziłem, że świat biegowy stoi przede mną otworem, a w kolejnym roku przebiegłem swój pierwszy półmaraton i ukończyłem maraton.
Bieganie jest dla mnie kwintesencją wolności – to ja decyduje kiedy, gdzie i jak długo chcę biec. Jedynym ograniczeniem w bieganiu jestem ja sam – moje zdrowie, wytrenowanie i chęć biegania. Uważam, że jest to jedna z bardziej przydatnych umiejętności jaką nabył człowiek – od zawsze przed czymś uciekał albo gonił – na własnych nogach, niezależnie od pogody – w końcu coś trzeba było jeść. Stanowi też dla mnie terapię po ciężkim dniu i formę przyjemnego, zdrowego spędzenia czasu. Biegnąc podczas jednych z zawodów oraz zainspirowany wywiadem z Koleżanką z pracy stwierdziłem, że fajnie by było wykorzystać energię tylu ludzi do czegoś pożytecznego, stąd pomysł pomagania przy tej okazji, np. w formie akcji charytatywnych.
Udział w projekcie Korona Maratonów PKO Banku Polskiego uważam za ogromne wyróżnienie i spełnienie marzeń o egzotycznych podróżach, a także możliwość przeżycia niesamowitej przygody, którą jest udział w maratonie w Rio de Janeiro.
Adam Szymański
Sport – pod każdą postacią – w moim życiu zawsze odgrywał bardzo ważną rolę. Na bieganie, które w młodości (całe wieki temu) zdecydowanie nie było moją ulubioną dyscypliną, przyszedł czas 4 lata temu w 2009r. I tak już zostało, mam nadzieję, że na wiele, wiele lat. Początki nie były łatwe, ale systematyczne bieganie w coraz większym stopniu dawało poczucie zadowolenia i utwierdzało w przekonaniu, że to, co robię jest właściwe. Teraz bieganie to coś bardzo istotnego w naszym życiu – moim i rodziny. To właśnie żona Agnieszka i syn Dominik stanowią największe wsparcie, często towarzysząc mi na trasie biegów, szczególnie tych na królewskim dystansie. W pokonywaniu kolejnych kilometrów nie szukam „szalonej” rywalizacji, raczej spokoju i możliwości zwolnienia tempa życia w tym mocno zabieganym świecie. Jeśli już „walczę” to z samym sobą, pokonując za każdym razem własne słabości. Chociaż są wyjątki, zdarzają się zawody, w których od początku do końca idę a raczej biegnę na maxa, a finisz na ostatnich kilkuset metrach i tłum kibiców wyzwalający olbrzymią dawkę adrenaliny jest swoistą nagrodą za poniesiony trud. Co takiego jest w bieganiu? Fenomenalne jest to, że daje poczucie niezależności i swobodę w kształtowaniu tego, co robię, a jednocześnie wymaga cierpliwości, systematyczności i samodyscypliny. Jest też wielką i niekończącą się lekcją pokory.
Udział w projekcie „Korona Maratonów PKO Banku Polskiego” jest wielkim wyróżnieniem, spełnieniem „biegowych” marzeń, sportową przygodą życia. Mam przekonanie, graniczące z pewnością, że uczestnictwo w maratonie w Sydney, który otworzy drugą dziesiątkę moich maratonów, zmotywuje mnie do jeszcze większego zaangażowania się w bieganie, jego propagowanie i zarażanie nim otaczających ludzi. Z drugiej strony mam nadzieję, że będzie „tylko” początkiem czegoś nowego…, że będzie źródłem wielu pomysłów i natchnieniem do ich realizacji.
Katarzyna Turko
Dlaczego zaczęłam biegać? Ktoś kto znał mnie wcześniej pewnie by powiedział, że to niemożliwe, ale Ci którzy „zwariowali na tym punkcie” znają odpowiedź. Kiedyś siedząc przy komputerze tak od niechcenia wpisałam w przeglądarce hasło „bieganie”, a to dlatego, że potrzebowałam fizycznego zmęczenia i wyzwania – no i się zaczęło.
Pierwsze kroki koło własnego miejsca zamieszkania, ciężki oddech i niewielki dystans do pokonania. Na początku zaczynałam od 3 km i tak z biegu na bieg dodawałam kolejne kilometry. Pierwszy bieg uliczny zaliczyłam w Blachowni k/Częstochowy wiosną 2009r. – dystans 8 km. Byłam szczęśliwa z pierwszego ukończonego biegu i tak wsiąkłam w biegi na różnych dystansach i w biegowe towarzystwo. Do chwili obecnej wzięłam udział w około 45 biegach ulicznych w tym 6 maratonach.
Każdy ukończony bieg jest sukcesem i każdy jest inny. Ale jedno się nie zmieni wspaniałe uczucie dumy i niepowtarzalne uczucie szczęścia po przekroczeniu linii mety. Mam nadzieję, że bieganie nigdy mi się nie znudzi i będę miała jeszcze wiele okazji cieszyć się każdą chwilą z ukończonego dystansu.
Michał Salak
Moja przygoda z bieganiem trwa już ponad 10 lat. Początki ciężko nazwać treningiem, ale po kilku latach wpadła mi w ręce książka Jurka Skarżyńskiego Biegiem po Zdrowie, która umożliwiła zrozumienie podstawowych kwestii związanych z fizjologią i najważniejszych narzędzi treningowych. Zaczynałem od krótszych biegów na 3-10 km, a pierwszy półmaraton przebiegłem w 2007r. Opierając się na planach treningowych z kolejnej książki Jurka Biegiem przez Życie biegam już od 4-5 lat. W każdym sezonie startowałem w 2 – 3 półmaratonach. Gdy w biegach na krótsze dystanse nie notowałem już poprawy wyników i szukałem nowej motywacji w 2011r spróbowałem swych sił w poznańskim maratonie. Dotychczas ukończyłem 3 maratony, ale tylko o jednym mogę powiedzieć, że w pełni go przebiegłem. Cieszę się, że uczestnicząc w programie Korona Maratonów PKO Banku Polskiego będę miał okazję trenowania pod okiem tak doświadczonego maratończyka i mam nadzieje mój trening stanie sie bardziej efektywny.
Janusz Auleytner
Swoją przygodę z bieganiem zacząłem w sierpniu 2010 r., kiedy mój kolega z pracy przygotowywał się do wrześniowego Maratonu Warszawskiego. Pomyślałem, że skoro mam za sobą kilka lat gry w piłkę nożną, kondycyjnie mogę podjąć takie wyzwanie i spróbować swoich sił w tym samym maratonie. Ponieważ lubię wysoko stawiać sobie poprzeczkę, postanowiłem, że nie tylko ukończę ten maraton, ale przebiegnę go z wynikiem poniżej 4 godzin. Po niespełna dwóch miesiącach przygotowań, przebiegłem maraton z czasem 3 godz., 59 min i 27 sek. Osiągnąłem swój cel, ale odbyło się to bardzo dużym kosztem, bowiem wysiłek fizyczny był tak ogromny, że dojście do siebie zajęło mi 2 tygodnie. Mimo to, odczuwałem tak ogromną satysfakcję z biegania, że zacząłem brać udział w kolejnych maratonach. Dziś mam już ich na koncie 10, a mój rekord życiowy wynosi aktualnie 3:19:06 i to osiągnięty dwukrotnie w Maratonie w Dusseldorfie w kwietniu 2012 r. oraz Maratonie w Poznaniu w październiku 2012 r. Sam zastanawiam się jak to jest możliwe przebiec dwa maratony dokładnie w takim samym czasie.
Bieganie daje mi nieopisaną radość, poczucie wolności, satysfakcję z nieustannego pokonywania samego siebie. Dziś już wiem na pewno, że wszelkie ograniczenia jakie sobie w życiu stawiamy, są tylko w naszej głowie, bo tak naprawdę sami jeszcze nie odkryliśmy limitu swoich możliwości.
Bieganie to także sposób na utrzymanie dobrej kondycji fizycznej, ale dla mnie najważniejsza jest satysfakcja i radość jaką mi daje.
Udział w projekcie Korona Maratonów PKO Banku Polskiego jest dla mnie niesłychanie ważny, gdyż nie tylko daje mi szansę na poprawienie swojego rekordu życiowego, ale przede wszystkim pozwala na rozwijanie mojej pasji i zmierzenie się z kolejnym wyzwaniem na trasie jednego z najpiękniejszych maratonów na świecie, jakim jest Maraton Rio de Janeiro.
Sekcja biegowa Banku istnieje od 2009 roku. Liczy prawie 200 osób z całej Polski, które aktywnie uczestniczą w imprezach biegowych, promując nie tylko Bank, ale przede wszystkim zdrowy styl życia. Starają się nim zarażać także innych pracowników. I są efekty. Drużyna PKO Banku Polskiego odnosi sukcesy, m.in. trzykrotnie z rzędu - w latach 2010-2012 - wygrała prestiżową sztafetę maratońską Ekiden, a w 2011 r. zdobyła dla Banku tytuł „Firmy przyjaznej bieganiu”.