Aktualności

2017.04.11

W Rzeszowie pogoda wystartowała z biegaczami

Idealna pogoda, kolejny rekord frekwencji i spory wybór możliwości startowych. Do mety 10. PKO Półmaratonu Rzeszowskiego dotarło 1300 biegaczy, z czego 944 dołączyło do akcji charytatywnej dla Adriana i Grzegorza.

10. PKO Półmaraton Rzeszowski

Organizatorzy półmaratonu w stolicy Podkarpacia zdają sobie sprawę, w jakich czasach żyjemy. Konsument, również ten biegowy, bywa wymagający. Nie każdy musi mieć zapas sił i wytrenowania potrzebny do pokonania 21 kilometrów z małym haczykiem. Dlatego od jakiegoś czasu proponują w dniu głównej imprezy biegi sztafetowe oraz mniej wymagającą „piątkę”. Skusiła się na nią Zuzanna Cienciała, uśmiechnięta wysoka blondynka. – Na razie półmaraton jest poza moim zasięgiem. Zaczęłam biegać w styczniu. To moje noworoczne postanowienie. Na razie jestem dość konsekwentna. Tak jak powiedziała mi znajoma pani psycholog, chwalę się, gdy zrobię trening, ale nie biczuję i nie zniechęcam się, gdy go nie zrobiłam. Poszłam sprawdzonym tropem planu sześciotygodniowego. Udało się. Jestem w stanie przebiec ciurkiem 5 km. Znajomi mówią, że dałabym radę „dyszkę”, ale na nią i półmaratony jeszcze przyjdzie czas. Na razie jestem dumna, że mam za sobą udział w mojej pierwszej imprezie biegowej. Rok temu byłoby to nie do pomyślenia! I proszę, mam pierwszy numer startowy i pierwszy medal. To moje nowe i najcenniejsze trofea – cieszyła się na mecie.

W euforycznym nastroju był też Marcin Stopa. Na co dzień piastuje odpowiedzialną funkcję w rzeszowskim magistracie. Jest sekretarzem miasta, a po pracy staje się biegaczem. I do tego zapalonym, więc dystans półmaratonu go nie przeraził. – Biegam od 6 lat na różnych dystansach. Od 5 kilometrów po ultramaratony. Dziś dałem radę. Zapowiadałem, że każdy wynik poniżej 1 godziny i 40 minut biorę w ciemno. I udało się. Mój czas to 1:38:35. Biegło mi się świetnie, równym tempem, bez kryzysów, nawet bez większego zmęczenia, a bałem się o siebie. Nie najlepiej przepracowałem zimę. Było trochę kontuzji, więc ten niedzielny start trochę mnie stresował. Niepotrzebnie jak się okazało. Proszę napisać, że organizacyjnie impreza bez zarzutu. Trasa szybka. Dobra dla zawodowców i amatorów – komplementował.

Mirosław Wierzbicki, organizator imprezy, prezes Stowarzyszenia Rzeszów Biega od lat czuwa nad rzeszowskimi imprezami wspieranymi przez PKO Bank Polski. Zagadnęliśmy go o opinię, jakie zdążył zebrać od uczestników. – Na razie właściwie same pozytywne głosy. Tym razem wystartowała z nami pogoda. Nie było ani za ciepło, ani za zimno. Nie wiało też od Wisłoka, co często zdarza się podczas naszych biegów. Musieliśmy nieco zmodyfikować trasę. Główny deptak – ul. 3 Maja jest w remoncie, ale to nie była wielka przeszkoda. Rzeczywiście staramy się pamiętać i o amatorach i o zawodowcach. Ci pierwsi są dla nas chyba najważniejsi. Łącznie z tymi z trudem mieszącymi się w limicie czasowym. Z drugiej strony miło, gdy nasze biegi wygrywają zawodnicy pokroju Artura Kozłowskiego, który po zwycięstwie u nas był najlepszy w dużym warszawskim maratonie i wyjechał reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich w Rio. Cieszy mnie też widok całych rodzin na trasie. Biegnie tata albo mama, dzieciaki z drugim rodzicem dopingują ile sił i wierzę, że w ten sposób da się wyrwać nieletnie towarzystwo sprzed komputerów i namówić do udziału w naszych dziecięcych imprezach biegowych. Mamy ich sporo – zakończył.

Dobrym zwyczajem naszych biegów, nie tylko w Rzeszowie, jest ich charytatywne tło. Kartki z napisem „biegną dla Adriana i Grzegorza” rozeszły się na pniu. 26-letni Adrian choruje na chorobę Huntingtona i wymaga ciągłej specjalistycznej rehabilitacji ruchowej oraz zakupu sprzętu rehabilitacyjnego, na który gromadzone są środki. Adrian jest podopiecznym Fundacji NeuroPozytywni. Natomiast 32-letni Grzegorz uległ wypadkowi samochodowemu i doznał złamania kręgosłupa. Obecnie potrzebuje nowego, lekkiego wózka inwalidzkiego. Jest podopiecznym Fundacji Avalon.

Zaangażowanie 944 zawodników, którzy przypięli do koszulki kartkę „biegnę dla Adriana i Grzegorza” i dotarli z nią do mety, zostało przeliczone na konkretną pomoc – Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała środki na zakup specjalistycznego sprzętu dla obu mężczyzn.

Krzysztof Łoniewski
dziennikarz Programu III Polskiego Radia

  • 10. PKO Półmaraton Rzeszowski ukończyło 1300 biegaczy.Pierwszy na mecie w Rzeszowie był Kenijczyk Hillary Kimaiyo Maiyo z czasem 01:05:49. Drugie miejsce zajął Muinde Bernard Matheka również z Kenii (01:06:14). Na trzeciej pozycji znalazł się Polak Paweł Ochal, z wynikiem 01:06:27. – Kenijczycy odskoczyli na czwartym kilometrze – relacjonował mediom po biegu Paweł Ochal, 35-letni mieszkaniec Bydgoszczy, 10 lat temu mistrz Polski w maratonie. – Ja w pewnym momencie doskoczyłem do zawodnika z Kazachstanu, któremu zaproponowałem współpracę na trasie. Chciałem próbować gonić Kenijczyków. Kazach się zgodził, ale potem nie wytrzymał mojego tempa, a ja z kolei nie byłem w stanie zbliżyć się do biegaczy z Afryki – dodał.
    Wśród pań najlepsza okazała się Kenijka Betty Chepleting z czasem 1:16:39, na drugiej pozycji znalazła się Olena Burkovska z Kijowa osiągając wynik 1:17:34. Trzecia była Biwott Jepkurui Gladys z Kenii (1:18:10).

    Kolejne zawody z cyklu PKO Rzeszów Biega to 5. PKO Maraton Rzeszowski 8 października oraz 5. PKO Bieg Niepodległości 11 listopada.
    Więcej informacji na temat cyklu PKO Rzeszów Biega znajduje się na stronie: http://www.runrzeszow.pl/
loaderek.gifoverlay.png